Większość słuchaczy języka angielskiego nie lubi dostawać zadań domowych. Uważają, że skoro już siedzią na lekcji, to im wystarczy. No tak, lektor otworzy im szufladkę w głowie, napakuje w nią słówek i szczelnie zamknie, żeby nic z głowy do następnej lekcji nie wyleciało. Niestety to nie działa w ten sposób.
Po co mi zadanie domowe?
Wiem, bo sama kiedyś musiałam nauczyć się języka obcego. Nikt mnie nigdy niczego nie nauczył, bo jest to fizycznie niemożliwe, sama się wszystkiego nauczyłam. To ja sama, bardziej lub mniej świadomie, decyduję, co i na jak długo zapamiętuję. Albo to powtarzam i zostaje mi w głowie, albo nie powtarzam i zapominam.
To czy wygramy bitwę na słówka zależy jedynie od nas samych, albo się ich nauczymy albo je z głowy wyrzucimy.
Poznaj samego siebie
Kluczem do zrozumienia tego w jaki sposób się uczymy jest poznanie własnych zdolności. Nikt, nawet najlepszy dyplomowany nauczyciel, nie jest w stanie nikogo niczego nauczyć, jeśli słuchacz sam nie zacznie się uczyć.
Od czego należy zacząć? Najpierw musimy zdać sobie sprawę z tego, że jak mówi stare przysłowie „bez pracy nie ma kołaczy”. Następnie wybieramy najprzyjemniejszą dla nas formę tej pracy, najlepiej oczywiście połączyć przyjemne z pożytecznym.
Dajmy na to słuchacz A uwielbia biologię, interesują go ptaszki i kwiatki. Co zrobić? Jak moje hobby połączyć z nauką? Nic prostszego! Słuchacz A ogląda sobie film o ptaszkach i kwiatkach w języku angielskim i ogląda go tak długo, aż jest pewien, że zrozumiał o czym film jest. Do pomocy ma oczywiście słownik i wszystko o czym słyszał na lekcji. Słuchacz B jest politykiem amatorem i marzy o tym by zasiąść kiedyś na obradach w Brukseli. Jak ma się do obrad takowych przygotować? Nic prostszego! W dobie ogólnodostępnego internetu, wystarczy, że zaloguje się na pierwszej lepszej anglojęzycznej stronie informacyjnej i posłucha wiadomości, raz, drugi, trzeci, trzydziesty, aż będzie pewien, że rozumie co w trawie piszczy. Oczywiście tak jak słuchacz A ma do pomocy słownik i wszystko o czym słyszał na lekcji.
Następnie skupiamy się na swoich zdolnościach. Jeśli Słuchacz A ma zdolności plastyczne, może sobie słówka namalować, stworzyć całe mapy słów, obrazy przywołujące skojarzenia przedmiotów z danym słowem. Może nawet namalować całe scenki i sytuacje. Słuchacz B nie ma czasu na takie zabawy, ale bardzo lubi gadżety. Kupił sobie nowego iPoda, więc będzie słuchał nagrań w języku angielskim. Każdy musi zastanowić się, czy jest bardziej wzrokowcem, słuchowcem, pisarzem, czy malarzem. Czy łatwiej mu uczyć się z diagramów, obrazów, tekstów czy nagrań.
Korzyści
To co chcę przez powyższe powiedzieć, to to, że nauka języka obcego nie kończy się wraz z opuszczeniem sali lekcyjnej. Zadanie domowe, to nie wykonane w 10 minut ćwiczenie. Zadanie domowe, które ma przynieść korzyść, to przeanalizowanie wykonanego ćwiczenia, powtórzenie wiadomości z lekcji i wykorzystanie ich poza salą lekcyjną.
Lubisz czytać romanse? Świetnie, złap jedną z książek w języku obcym i poczytaj. To nic, że z pierwszej strony zrozumiesz połowę, ze strony 100 zrozumiesz już 70%, aż w końcu z dziesiątej książki z kolei zrozumiesz 90 %, a może nawet 100%.
Zadanie domowe, to nie tylko nudne wypełnianie zadań, żeby lektor czy nauczyciel nie wytknął mnie palcem i pogroził nim. Zadanie domowe to szansa słuchacza na zapamiętanie przerobionego materiału i nauczenie się go.
Prześcignij samego siebie!
Nie wykonując zadań domowych słuchacz traci swoją szansę na trwałe zapamiętanie słówek, konstrukcji gramatycznych i zwrotów. Zadanie domowe ma na celu pobudzić wyobraźnię słuchacza. Zazwyczaj wymaga ono wyobrażenia sobie siebie w jakiejś sytuacji, gdzie trzeba będzie poradzić sobie używając tylko języka obcego. Jeśli przygotuję się na daną sytuację, to mogę być pewien, że poradzę sobie w realnej sytuacji. Oczywiście nie wszystko można przewidzieć, ale język angielski jest dość schematyczny. Na zajęciach uczymy się pewnych konstrukcji, reakcji, a w domu naszym zadaniem jest wykorzystać te konstrukcje w sytuacjach ze zmienionymi parametrami.
Dajmy na to, zapamiętałam z lekcji jak lektor pyta: "What's your favourite colour?”, myślę sobie: "Jakie to proste, wystarczy, że słówko „colour” zastąpię słówkiem „food” i mam nowe zdanie, które mogę wykorzystać w innej sytuacji, jakie to rzeczywiście proste!”. Wyobrażam sobie całą rozmowę w języku obcym i myślę dalej: "a jeśli zastąpię wyraz „your” wyrazem „her” zbuduję kolejne zdanie i mogę zapytać o więcej. Jakie to proste, zapamiętując jedną konstrukcję zdania, mogę dowolnie nią manipulować!”
Nie wierzcie w cudowne metody, które obiecują Wam zero wysiłku, że słówka same wpadną do głowy. Rozumiem minimum wysiłku, ale nie zero! Grunt to wybrać taką metodę, która mimo wysiłku jest przyjemna.Ewa Brzykcy