Motywacja w nauce języka obcego - każdy chciałby ją zdobyć. Przekonaj się, że motywacja leży w zasięgu Twojej ręki.
Jeżeli czytacie Państwo ten tekst, to albo już uczycie się angielskiego, albo taki zamiar właśnie rodzi się w Waszych głowach. Być może zatem przyda się Wam kilka rad od doświadczonego praktyka.
Od 1975 roku uczę się codziennie angielskiego, a od 1986 próbuję także przekazywać tę wiedzę innym. Ucząc dotąd kilku tysięcy uczniów z przekonaniem twierdzę, że zaledwie jedna z tych osób nie miała szansy opanowania angielskiego, nawet w znikomym stopniu. Nie z braku talentu lingwistycznego, głuchoty, głupoty czy innej obiektywnej przeszkody. Po prostu stworzyła w swoim umyśle tak potężny opór przed tym językiem, że wręcz dostawała nudności już tylko słysząc angielski. Przyczyny były skomplikowane i niewielu nauczycieli zdołałoby taką barierę pokonać. Ja nie dałem rady.
Motywacja w nauce języka obcego
Oto typowe powody do podjęcia wysiłku: „Muszę, bo mi się angielski przyda.”; „Będzie mi łatwiej znaleźć pracę.”; „Będzie mi potrzebny w jeżdżeniu po świecie.”; „Już prawie cała rodzina wyprowadziła się do UK”. Większość uczniów rozpoczyna naukę z przekonaniem, że chcą się angielskiego uczyć. Niektórzy nawet twierdzą, że chcą się nauczyć. Lecz często już po niedługim czasie następuje spadek entuzjazmu. Niewielu uczniów wyrabia sobie nawyk codziennej systematycznej pracy, a nawet drobne porażki zniechęcają i doprowadzają do przerwania nauki. „Bo znowu dostaniesz pałę”, „Musisz, bo cię wyrzucą z pracy”, czy „Ucz się, bo może się kiedyś do czegoś przyda” - to nie są dobre, pozytywne impulsy do podjęcia wysiłku opanowania języka. Takie „mobilizatory” obiecują tylko krew, pot i łzy. To jak, mam wkuwać niezrozumiałe słówka, babrać się w tej okropnej gramatyce, uczyć się na pamięć nudnych tekstów i dialogów, żeby mieć nieco ładniejsze świadectwo szkolne lub żeby w nieznanej przyszłości było mi odrobinę lepiej ? To ja wolę pograć na kompie…
Pozwolę sobie pogłębić tę frustrację drobną statystyką. Obliczono, że w języku angielskim jest ponad milion wyrazów. Dowolny „duży” słownik zawiera ich około 500.000. Gdybyś się Uczniu sprężył i uczył codziennie 10 wyrazów, ten słownik zgłębiłbyś już po… 137 latach, bo rocznie opanowałbyś tylko 3650 słów. Czyli beznadzieja, idę grać na kompie! Hola, przystopuj mój Uczniu, jesteś blisko poddania się i całkowitej porażki. Za chwilę zmarnujesz cały zainwestowany dotąd czas i wysiłek. A tu trzeba inaczej: najpierw należy zbudować ODPOWIEDNIĄ MOTYWACJĘ. Prawdziwie pozytywną, przekonującą Cię, że uczenie się języka to świetna zabawa, wspaniałe hobby, źródło wielu codziennych korzyści i powód do dumy, a przede wszystkim coś znacznie poważniejszego. Ktoś mądry streścił to w stwierdzeniu, że nauka języka obcego polega na uczeniu się całego świata na nowo. Tym razem jednak świadomiej i nie po omacku, bo już raz to przecież robiliśmy – we własnym języku. Obcy język jak lustro odbija świat innych ludzi, ale przede wszystkim nas samych, przez co dostrzegamy wszystko w innym świetle, szerzej.
"Ale polski jest inny!"
Jest inny, to oczywiste. Ale nie całkiem inny! Ucząc się angielskiego nie raz spotkacie nie tylko polskie bliźnięta angielskich słów, ale i ich zagraniczną rodzinę. Bo czy nie z łacińskiej prababci „signum” (może obiło się o Wasze uszy „signum temporis” – znak czasu?) pochodzą angielskie „sign” (podpisywać się, czyli stawiać nasz własny znak), „signature” (podpis), „significant” (znaczący), a nawet „road signs” (znaki drogowe) – ale i polskie „sygnał” (znak), „sygnować”, „sygnalista” czy „sygnatura”. Sami kojarzymy bez zbytniego studiowania? Te podobieństwa i związki biją w oczy. Wystarczy ruszyć głową.
Masz szansę przegonić Anglika czy Amerykanina w trzy i pół roku.Szanowny Uczniu, znowu trochę statystyki. Otóż przeciętny „anglojęzycznik” zna około 20.000 wyrazów, a na co dzień używa ich coś z 12.000. Szekspir we wszystkich swoich dziełach użył około 30.000 różnych słów. Dodam, że 100 najczęściej używanych angielskich słów wypełnia około 50 % wszystkich angielskich tekstów. Zatem ucząc się 10 słów dziennie (piętnastominutowy wysiłek !) masz szansę przegonić Anglika czy Amerykanina w trzy i pół roku. A to dla normalnego, przeciętnie cierpliwego człowieka już całkiem realistyczny cel. Załóż sobie taki niezbyt wygórowany plan, a później… wykonaj go z nadmiarem. I nie odpuszczaj sobie – to tylko 15 minut dziennie. Ale codziennie!
Trzeba pamietać ze do długotrwałej nauki potrzebny jest stały ale niski poziom motywacji. Inaczej człowiek za szybko sie wypali.